Witamy serdecznie na portalu Gaymateo.pl - pierwszym polskim normalnym gay portalu! Powiedz o nas swoim znajomym!
banner big kartki

Zobacz temat

PROSZ� o RAD�, POMOC
Witam. Za�o�y�em konto, �eby poprosi� Was, drodzy Forumowicze, o pomoc.

Jestem w z�ym stanie psychicznym, szukam punktu zaczepienia dla ratowania swojej mi�o�ci. Mam 23 lata.

Swojego partnera pozna�em jeszcze w czasach licealnych. Stali�my si� przyjaci�mi, ja zacz��em czu� co� wi�cej, on mia� wtedy perypetie z dziewczyn�. Potem przyszed� jaki� wsp�lny wyjazd, wsp�lne ��ko, pierwszy zaryzykowany poca�unek i z hetero dziewi�tnastolatk�w stali�my si� praktycznie par�. Z pocz�tku mo�e troch� przestraszeni, potem coraz bardziej pewni. Uwielbiali�my sp�dza� ze sob� czas. Byli�my nieroz��czni, codziennie telefon, rozmowy, a spotkania gdziekolwiek tak cz�sto jak tylko si� dawa�o. Uprawiali�my seks regularnie, najcz�ciej jednak by�y to przyjemno�ci oralne. Nikt o nas nie wiedzia�, mo�e jedynie kto� si� domy�la�, ale to dlatego, �e bardzo podobaj� nam si� te� kobiety. Ka�dy z nas mia� wcze�niej dziewczyn�, podniecaj� i interesuj� nas kobiety, wi�c przypuszczam, �e jeste�my biseksualni. By�y cz�ste wyjazdy - we dw�jk� i z przyjaci�kami, i w wi�kszych grupach. By�y te� kryzysy - spowodowane moj� podejrzliwo�ci�, zazdro�ci�, jego egoizmem i stosunkowo wymagaj�cym, raczej trudnym charakterem, do kt�rego tak naprawd� dobrze dociera�em tylko ja. Z czasem pojawi�y si� rozmowy, �e trzeba to zako�czy�, poszuka� sobie partnerek, by�y wi�c mi�dzy nami przerwy, ale potem po tygodniach czy miesi�cach ( najcz�ciej moich scen ) wracali�my - bardziej nami�tni, bardziej przywi�zani. Ja na pewno cz�ciej m�wi�em kocham. On m�wi� tak�e, ale czasem dodawa�, �e w zasadzie nie wie co znaczy kocha�. W gorszych chwilach, �e nie kocha. Potem, �e kocha i to �wiadomie. I tak przez 4 lata.

Pierwszy du�y kryzys przyszed� 2 lata temu, kiedy zacz�� flirt z kole�ank�. Ja w pad�em w pop�och, pope�ni�em troch� b��d�w. Wakacje by�y straszne, ale wr�cili�my do siebie. Tak naprawd� nigdy nie nazywali�my siebie par�. Ka�dy to chyba czu�, ka�dy czu� te� troch� wolno�ci, ale jednak by�o zobowi�zanie i potrzeba cz�stego kontaktu, rozm�w, wsparcie, towarzystwa, ale te� regularnego spotkania w ��ku. Okre�lenie nie by�o potrzebne. Ja przez ca�y czas swoich studi�w wraca�em na weekend te prawie 100 km, �eby tylko si� z nim spotka�, traktowa�em go jak swojego partnera �yciowego, po prostu kocha�em, kocham i pewnie jestem uzale�niony.

Zacz�y si� rozmowy, �e ca�e �ycie tak nie damy rady. On bardziej ni� ja obawia� si� ewentualnej reakcji spo�ecze�stwa, mimo �e jak byli�my gdzie� sami daleko od rodzinnych miejscowo�ci, to m�wi�, �e tu go nikt nie zna i mo�e robi� co chce bez kr�pacji. Wiem jednak, �e w jego g�owie pojawia�y si� my�li, �eby ko�czy. Rok temu sta� si� niczym oboj�tny m��, by� koniec seksu, koniec intymnych rozm�w. Uzna�em, �e to ju� jest nieodwracalne i zacz��em si� spotyka� z pewn� �adn� dziewczyn�. Kiedy go poinformowa�em, �e moje spotkania z ni� maj� ju� pewien stopie� za�y�o�ci przyszed� okres, kiedy najbardziej go pokocha�em. Wydzwania� do mnie, �ebym to przerwa�, �eby by�o tak jak dawniej, powiedzia� �e mnie kocha i obiecuje, �e na pewno do ko�ca 4 roku studi�w to jest rok mam zagwarantowany spok�j. Um�wili�my si�, �e sko�czymy taki charakter naszej relacji w czerwcu 2014. Oczywi�cie ja go kocha�em dalej, przesta�em randkowa�, wr�cili�my do siebie i by�o cudownie. By�em najszcz�liwsz� osob� na �wiecie. Ale zamiast roku, idylla trwa�a par� miesi�cy. Dosz�o do intensyfikacji jego spotka� z nasz� wsp�ln� przyjaci�k� E., kt�ra zawsze by�a jego ulubienic� i mimo �rednich walor�w wizualnych, podziwia� j� za intelekt, poczucie humoru. Zacz��em przeczuwa�, �e b�dzie my�la�, �eby kiedy� si� z ni� zwi�za�, jako, �e ona te� by�a samotna. Ale dalej przez kilka miesi�cy mi�dzy nami by�a wi� jak mi�dzy przyjaci�mi i kochankami, ale s�owo kocham z jego strony pojawia�o si� coraz rzadziej.

Czerwiec 2014 zbli�a� si�, widzia�em, �e on si� na niego szykuje i b�dzie przygotowany, bo charakter ma silniejszy ni� ja. Pr�bowa�em u�ywa� takich atut�w jak moja niedosz�a, wci�� zainteresowana mn� dziewczyna - wywo�ywa�y zazdro��, ale potem m�wi�, �e �yczy mi szcz�cia i �e lepiej b�dzie, je�eli rzeczywi�cie si� z ni� zwi��e. Ja si� pyta�em, czy on si� zwi��e z E. Odpowiada�, �e w�tpi, �e sk�d taki pomys�, mimo �e spotykali si� coraz cz�ciej, a ja by�em coraz bardziej zazdrosny.

Przyszed� czerwiec. Przyszed� koniec. Jemu jest chyba dobrze, bo �yje bardzo intensywnie, ma du�o znajomych, a przede wszystkim ci�gle i ci�gle biega, spaceruje, ogl�da filmy, siedzi do p�nych godzin u E. Powiedzia� nawet ostatnio, �e s� w stanie przej�ciowym - albo w jedn� albo w drug� stron�. Mamy dalej kontakt. Ale mnie jest fatalnie. Ja teraz rozumiem jak strasznie go kocham, jak uzale�ni�em swoje �ycie od niego, mimo cz�stych z�o�ci, nawet jego obelg, niedoceniania mnie. Ja nie mam tyle znajomych, bo zamiast bawi� si� ze znajomymi z grupy studenckiej, to gna�em do niego i do domu.

Wzi��em si� za siebie, �eby znowu mu si� spodoba�. Schud�em, zacz��em biega�, bardzo dba� o wygl�d ( mimo, �e zawsze dba�em ), rozwija� umiej�tno�ci muzyczne. Wyjecha�em nawet na praktyki daleko z innym koleg�, licz�c, �e zat�skni, �e poczuje troch� zazdro�ci, �e mam te� innych kumpli. I mo�e poczu�, ale do mnie to nie dotar�o. W naszej przesz�o�ci zdarza�y si� ju� takie okresy, kiedy mia� silne postanowienie ko�ca, ale potem nagle wraca�. Wiem, �e fizycznie mu si� podoba�em. Teraz czuj�, �e jest inaczej. Przesta�em by� brany pod uwag�, je�eli chodzi o wyjazdy bli�sze i dalsze, o wycieczki, o spotkania. Proponuje swoim uczelnianym znajomym i E. Spotyka si� ze mn� na tenisa, na spacer, na obiad. Ale ca�e swoje rozrywkowe �ycie skierowa� na E. Nie jest jeszcze z ni�, ale czuj�, �e to sprawa dni. Ja sobie nie wyobra�am, �eby on m�g� by� z nasz� dobr� znajom�, kt�r� prawd� m�wi�c przez 4 lata ok�amywali�my, podobnie jak ca�y �wiat, udaj�c przyjaci�, a potem za �cian� ca�uj�c si�, spotykaj�c si� pod niewiedz� innych czy poruszaj�c rozmowy, o kt�rych innym by si� nie �ni�o.

Pom�cie mi, dorad�cie. Co mog� zrobi�, �eby go odzyska�. Przyjmuj�c jego biseksualizm, czy to mo�liwe, �e jeszcze za mn� zat�skni? Czy mo�e tak naprawd� nigdy mnie nie kocha�, a dobrze mu si� po prostu ze mn� by�o, spa�o? Jest bardzo atrakcyjny, bardzo uzdolniony, m�g�by mie� wiele, ale by� przy mnie. Jestem jako� sk�onny wyobrazi� sobie, �e nigdy ju� nie b�dziemy razem, ale nie jestem, �e mieli by�my zerwa� kontakt. Jego ewentualny zwi�zek z E. musia�by do tego doprowadzi�. To w zasadzie moja permanentna od lat rywalna. A on ju� ogranicza mnie od informacji, operuje p�prawdami, p�sytuacjami, z dawnego przyjaciela sta�em si� koleg� z kilkuletnim sta�em.

Za bardzo go kocham, �eby zrobi� mu �wi�stwo i wszystko wyjawi�, bo wiem, �e wtedy to by�by absolutny koniec nas. Chc� o niego walczy�, czeka�, by znowu si� w niego wtuli�, m�c mu opowiedzie� ciekawy fragment swojego dnia, czu� si� swobodnie, chc� mu ugotowa� co� dobrego, pole�e� obok, kocha� si� z nim i mie� w nim wsparcie.

Czy uwa�acie, �e jest jaki� ratunek? Czy po 4 latach zwi�zku o takim charakterze mo�na nagle przerzuci� si� na klasyczny? Z osob�, kt�r� si� zna�o ju� wcze�niej? Z baga�em w�asnej niewypowiedzianej 4 letniej prawdy?

Co robi�? �le mi bardzo.

Nie dziwi� si� ,�e si� uzale�ni�e� od tego ch�opaka ,bo w ko�cu tyle czasu sp�dzali�cie ze sob�, skupia�e� swoj� ca�� uwag� na nim , razem odkrywali�cie swoj� seksualno�� i pewnie by� najwi�ksz� mi�o�ci� Twojego �ycia. Wszystko �adnie , tylko szkoda ,�e nie zauwa�y�e� ,�e traktowa� Ci� jak zabawk�. Z tego co piszesz ,to g��wnie spotykali�cie si� na seks i rozmowy z nim zwi�zane. On jest biseksualny , a wi�kszo�� Bi zawsze wybierze kobiet� ,no bo co ludzie powiedz�?... a facet�w szukaj� jedynie na seks �eby spe�ni� t� drug� cz�� swojej orientacji.
Mo�esz si� �udzi� ,�e On do Ciebie wr�ci i �e stworzycie prawdziwy zwi��ek ,ale tak nie b�dzie. Je�li zdecydowa�by si� wr�ci� ,to po to samo co zwykle. Z tego co piszesz mo�na wywnioskowa� ,�e On w og�le nie ma uczu� , skoro tak Ci� traktowa� , z trudem m�wi� ,�e Ci� kocha ,a czasem m�wi� ,�e nawet nie wie co to znaczy. Ty zn�w jeste� bardzo uczuciowy i wszystko prze�ywasz, jeste� jego przeciwie�stwem. Wiadomo ,�e w fizyce 2 przeciwne magnesy si� przyci�gn� ,ale wed�ug mnie w zwi�zku potrzebne s� w�a�nie podobie�stwa. Bo pomys� sobie , co Ci z kogo� ,przez kogo b�dziesz cierpia� ca�e �ycie, a ta osoba b�dzie mie� to gdzie�? Gdyby mia� si� zmieni� ,to zrobi�by ju� dawno. te 4 lata nie nazwa�bym straconymi,bo na pewno prze�y�e� sporo fajnych chwil, kt�re zapami�tasz do ko�ca �ycia,ale te� wiele negatywnych ,kt�rych mo�esz do ko�ca nie wymaza� z pami�ci. Zastan�w si� , czy nadal chcesz tak cierpie� , a potem sobie u�wiadom ,�e On nie jest ostatnim ch�opakiem na �wiecie. Jestem pewien ,�e jakby� zacz�� szuka� ,to za jaki� czas znajdziesz kogo� odpowiedniego dla siebie, kto nie b�dzie Cie krzywdzi� i kto nie b�dzie mia� problem�w z ujawnieniem swojej orientacji.
Dla niego na pewno by�o plusem to ,�e nie musi si� przy Tobie ujawnia� oraz �e nie musi szuka� innego ch�opaka ,bo mia� Ciebie. Kto� nowy m�g�by go wyda� ,a tego na pewno by nie chcia�. �ycz� powodzenia i wytrwa�o�ci.

Dzi�kuj� za odpowied�.

To nie tak, �e spotykali�my si� na seks. Seks by� co jaki� czas, raz na tydzie� czy nawet na par� tygodni. Oczywi�cie, je�eli gdzie� mieszkali�my razem (wyjazdy), to by� codziennie. My byli�my �wietnymi przyjaci�mi wcze�niej i to pozosta�o + dosz�o ��ko. Ale temat�w, zainteresowa�, sposobno�ci do spotka� w r�nych miejscach, z r�nymi ludzi i w r�nych sytuacjach by�o ca�e mn�stwo. Wi�c bli�ej nam mimo to by�o do pary ni� do kochank�w.

On nie jest z�ym cz�owiekiem. Jest egoist�, bo zosta� tak wychowany, �e musi walczy� i ceni� siebie. A ja jestem przeciwie�stwem. Mimo, �e sporo ju� osi�gn��em w �yciu, to dla mnie emocje s� najwa�niejsze.

Te� jestem bi. Wydaje mi si�, �e ewentualnego nast�pnego zwi�zku szuka�bym z kobiet�, �eby przej�� troch� rol� aran�era, prowodyra. Ale na razie moj� s�abo�ci� jest ch�� powrotu do niedawnej przesz�o�ci, cho� szanse s� naprawd� bardzo ma�e.

strasznie szczerze to napisa�e�, i ten motyw �e wyjecha�e� z koleg� na praktyki �eby by� zazdrosny. fajnie si� takie co� czyta w obliczu ca�ego tego powszechnego gejowskiego fa�szu jaki zwykle ma miejsce.
na pewno jest ci ci�ko teraz. faceci s� pier*olonymi zimnymi egoistami, bior� z takiej relacji tylko tyle ile im potrzebne i w takiej postaci jak im wygodnie, a to co gadaj� to takie pieprzenie �eby temu drugiemu zamydli� oczy �e wszystko jest ok. trzeba uwa�a�. w sumie na t� chwil� to sam nie wiem czy jest jaki� z�oty �rodek na relacje m-m.
by�em w podobnej sytuacji. bardzo prze�ywa�em jak dowiedzia�em si� nagle �e pojawi� si� kto� inny i tak z dnia na dzie� ta druga osoba kt�rej si� zwierzasz ze wszystkiego, sp�dzasz czas, przytulacie si�, budzicie si� rano przy sobie, jeste� do niej emocjonalnie przywi�zany m�wi ci nagle �e to ju� koniec. w�a�nie to jest to najwi�ksze skurw*elstwo �e kto� zostawia ci� po tym wszystkim co razem prze�yli�cie ca�kiem samego jakby to wszystko by�o jak�� zabaw�, niczym istotnym. i to by�o dla mnie zajebi�cie przygn�biaj�ce w tamtym czasie. zostawi� mnie z tym samego, m�wi�c �e bez sensu �eby�my zrywali kontakt, �e powinni�my si� kolegowa�. no w szoku by�em jak mi to powiedzia� na koniec. setny raz pokaza� mi tym jak zaje*i�cie nie istotne jest dla niego to co ja czuje. kompletnie si� nie liczy�em, tylko on, jego zasady i jego potrzeby. min�� rok, a i tak czasem jeszcze jakie� drobne wspomnienia si� pojawiaj� kt�re zag�uszam od razu. ci�ko mi si� by�o pozbiera� po tym. od tamtej pory nie by�em z nikim, zrazi�em si� bardzo i obawia� bym si� zakocha� zn�w dlatego staram si� �y� z dnia na dzie�. nie ufam innym facetom, a je�eli ju� to tak na dystans.
�eby zapomnie� powiniene� zrobi� co� dla siebie, zadbaj o wygl�d, mo�e na si�k� si� zapisz, zr�b co� takiego �eby zn�w polubi� siebie, �eby� spojrza� w lustro i widzia� fajnego zadowolonego z siebie faceta, przed kt�rym ca�y �wiat stoi otworem i kt�ry jest warto�ciowym cz�owiekiem. bo zwykle po rozstaniu poczucie w�asnej warto�ci zaje*i�cie spada i trzeba je odbudowa�, �eby zn�w zacz�� widzie� �wiat w kolorowych barwach, a nie przez pryzmat tej relacji. przede wszystkim zadaj sobie jedno zaje*i�cie wa�ne pytanie: czy chcia� by� by� z kim� kto ci� nie docenia i nie traktuje powa�nie, nie m�wi ci z przekonaniem �e ci� kocha, nie nazywa waszej relacji zwi�zkiem. nie s�dz� �eby� sobie w taki spos�b wyobra�a� sw�j zwi�zek, we� to pod uwag�. nie takiej relacji szukasz. partner, to kto� dla nas najbli�szy, kto pociesza, ufa, buduje nasze poczucie warto�ci, docenia, w kim masz oparcie, kto daje ci poczucie �e liczysz si� dla niego bez potrzeby prowokowania sytuacji �eby by� zazdrosny aby si� upewni� �e rzeczywi�cie tak jest.
nie dawaj szansy komu� kto cie rani, daj szanse sobie na zwi�zek z kim� kto jest zdolny kocha�. pozdro.


Edytowane przez scn dnia 08-09-2014 23:17
R�wnie� dzi�ki.

Na chwile obecn� silna wola jest moj� najs�absz� stron�. Wiem, �e on si� waha, bo nie wie, czy z ni� by� i przez to zarzuci� - ju� nie nasz� relacj� - a znajomo��, czy jednak pozosta� na razie samemu i mie� i przyjaci�k� i przyjaciela. O zwi�zku mi�dzy nami mowy na razie nie ma. A moj� s�abo�ci� jest ca�y czas nadzieja.

Wczoraj chwil� rozmawiali�my. Na pytanie, czy mam ochot� i�� na jaki� sport albo spacer do lasu, czy gdzie� odpowiedzia�em bezpo�rednio, �e go kocham i ka�da mo�liwo�� sp�dzenia czasu jest dla mnie najwa�niejsza. Odpowiedzia�, �e mog� mie� z tym problem, bo raczej nie wr�ci do dawnego uk�adu. Pojawi�o si� raczej, kt�rego wcze�niej nie by�o. Odpowiedzia�em mu szczerze, �e ja o tym wiem, �e go znam i to czuje, �e nie wr�ci, ale z drugiej strony gdzie� ci�gle licz�, �e jeszcze wr�cimy.

Zaproponowa�em mu weekendowy wyjazd na W�gry z naszymi kole�ankami ze stolicy, kt�re co jaki� czas odwiedzamy ( chyba lesbijki ). Powiedzia�, �e jest ch�tny, one by�y ju� wcze�niej, potem doda�, �e zawalczy�em tym wyjazdem. Odpar�em , �e ja walcz� ju� ca�e wakacje wszystkim, czym si� da. Prawd� m�wi�c nie mam du�ych nadziei zwi�zanych z tym wyjazdem. Wa�ny jest dla mnie chocia� fakt, �e si� zdecydowa� jecha�, bo to oznacza, �e jego ewentualny zwi�zek na razie jeszcze nie dojdzie do skutku; ma �wiadomo��, �e wtedy ja zrywam relacj�.

Dzisiaj si� zastanowi�em nad tym, �e ja chcia�bym po pierwsze uzyska� to, �e w razie jego zwi�zku dalej b�dziemy mieli dobry kontakt. Uzyska� i wypracowa� to chyba w sobie. Bo on raczej b�dzie stara� si� mi to zapewni�, ale m�j honor, moje uczucia, zazdro��, �al, smutek i rodz�ca si� zawi�� do E. raczej stan� na du�ej przeszkodzie. Z drugiej strony nie wyobra�am sobie nie mie� kontaktu z osob�, z kt�r� od dobrych ponad 4 lat jestem w codziennym kontakcie. Dla jego ewentualnej partnerki, a mojej przyjaci�ki, nasze zerwanie relacji ( i z ni� i z nim ) by�oby pewnie co najmniej zastanawiaj�ce, cho� nie by�oby przeszkod�. W drugiej kolejno�ci dopiero m�g�bym pomy�le� o pr�bie powrotu do niego. Ale wa�niejsze teraz jest, aby nie by� z E. i aby trzyma� z nim do�� regularny kontakt.

Wiem, �e powinienem pos�ucha� Panowie, co m�wicie i przestawi� swoje uczucia i umys�, da� sobie spok�j. Ale uczucia w�adaj� umys�em i ci�gn� jednak w swoj� stron�. Co� si� za nied�ugo pewnie wydarzy, mam przeczucie mimo to, �e nie po mojej my�li.


Edytowane przez unforgettable dnia 09-09-2014 00:27
Macie pomys� jak znowu mu si� spodoba�, spowodowa�, �ebym to ja by� t� osob�, z kt�r� chce sp�dza� sw�j czas? Co zrobi�, �eby dostrzeg�, jak si� staram...

Powiedzie� mu prosto w oczy to ,co napisa�e� w swoim pierwszym po�cie , a jak nie zadzia�a ,to za�o�y� konta na kilku portalach randkowych i znale�� kogo� innego ,a o tym zapomnie�. Chocia� radzi�bym pomin�� pierwsz� opcj� i od razu przej�� do drugiej ,bo za jaki� czas i tak b�dziesz musia� to zrobi� ,bo nie wydaj� mi si� ,�e Tw�j ukochany si� zmieni

Fajnie si� czyta�o, historyjka jakich wiele, ale do rzeczy!
Nie b�d� pisa�, co powiniene� zrobi�, bo jeste� du�ym ch�opakiem (23 lata), wi�c umiesz czyta�, a powiniene� przeczyta� to, co ci wy�ej napisali i zastosowa� w �yciu.
Ja odnios� si� do tego, co napisa�e� w pierwszym po�cie. Odnios� si�, ale w troch� inny spos�b, mianowicie: twoje s�owa (cytat) i moje zdanie w temacie.

''Kiedy go poinformowa�em, �e moje spotkania z ni� maj� ju� pewien stopie� za�y�o�ci przyszed� okres, kiedy najbardziej go pokocha�em. Wydzwania� do mnie, �ebym to przerwa�, �eby by�o tak jak dawniej, powiedzia� �e mnie kocha i obiecuje, �e na pewno do ko�ca 4 roku studi�w to jest rok mam zagwarantowany spok�j. Um�wili�my si�, �e sko�czymy taki charakter naszej relacji w czerwcu 2014''.
Jak wygl�da wasza znajomo��/relacja/zwi�zek skoro on zagwarantowa� ci ''rok spokoju''. To jaka� biurokracja? Mo�e nale�a�o si� targowa�, �e do ko�ca roku akademickiego ko�cz�cego si� sesj� poprawkow� na jesieni, a nie letni� sesj� w czerwcu?
No, jaka� masakra. Co to za ustalenia do kiedy trwa ''zwi�zek''? Co to jest w og�le?


''Powiedzia� nawet ostatnio, �e s� w stanie przej�ciowym - albo w jedn� albo w drug� stron�. Mamy dalej kontakt''.
Dla niego ca�e �ycie jest chyba stanem przej�ciowym!


''W naszej przesz�o�ci zdarza�y si� ju� takie okresy, kiedy mia� silne postanowienie ko�ca, ale potem nagle wraca�''.
Tutaj to jest brak s��w, odchodzi i wraca. Jaki� niedojrza�y gnojek.
Co to za typ?

Zadnie A:
''Jestem jako� sk�onny wyobrazi� sobie, �e nigdy ju� nie b�dziemy razem, ale nie jestem, �e mieli by�my zerwa� kontakt''.
Zdanie B:
''Chc� o niego walczy�, czeka�, by znowu si� w niego wtuli�, m�c mu opowiedzie� ciekawy fragment swojego dnia, czu� si� swobodnie, chc� mu ugotowa� co� dobrego, pole�e� obok, kocha� si� z nim i mie� w nim wsparcie''.
Czy tylko dla mnie zdanie A i zdanie B si� wykluczaj�? Wtedy on nie wiedzia� czego chce, a teraz ty nie wiesz czego chcesz!



Ta ''analiza'' tego, co napisa�e� jest bardzo powierzchowna i tu pokazuj� to, co wida� (my�l�, �e to wystarcza). Mo�na jeszcze w tym wszystkim odkry� to, czego nie wida� od razu, ale mo�e najpierw zastan�w si� nad tym, co w miar� ci pokaza�em.

To nie jest kwestia tego, �e nie wiem, czego chc�. Oczywi�cie, �e chcia�bym by� z nim. Spodziewam si� jednak, �e nie b�dzie to mo�liwe i jestem w stanie zaakceptowa� ten fakt. Zale�a�oby mi jednak na dobrej relacji, wtedy ju� pozbawionej seksualno�ci czy mi�osnych uczu�, na relacji przyjaci� czy bardzo dobrych znajomych. Ale ci�ko by�oby mie� z nim tak� �wietn� relacj�, �yj�c ze �wiadomo�ci�, �e on wybra� nasz� znajom�, kt�ra by�a ci�gle obok. Kt�ra nie ma startu do naszego do�wiadczenia, do czasu wsp�lnie sp�dzonego. Dobitnie m�wi�c: ja go kocham i nie wyobra�am sobie dobrej relacji z nimi. Ona przez "nasze" 4 lata nie mia�a poj�cia, o tym, co nas ��czy. Cz�sto by�a za �cian�, kiedy my wyznawali�my co do siebie czujemy, cz�sto by�a przy tym samym stole, kiedy nasze mi�kkie spojrzenia si� spotyka�y i p�on�y. Ja nie rozumiem, jak on maj�c taki baga� chce wej�� w zwi�zek z ni�. Przecie� przez 4 lata j� zwyczajnie ok�amywa�, przedstawiaj�c nasz� relacj� w nieprawid�owym �wietle. Mo�e gdyby ona wiedzia�a, ile ja si� po�wi�ci�em, ile zaanga�owa�em, ile czasu sp�dzili�my, miejsc zobaczyli�my to nie wesz�aby w to? Przez 4 lata by�y mo�e 3-4 weekendy, na kt�re nie przyjecha�em ze studi�w do niego. By�o mo�e kilkana�cie dni, kiedy nie wymienili�my kilku zda�, a najcz�ciej by�y to d�ugie rozmowy przez telefon czy skype, nierzadko zarywaj�c bie��ce obowi�zki.

On to adresat wszystkiego co robi�, o czym my�l� i o czym marz�. Gdy los mi go zabierze, to naprawd� b�dzie dramat. Nie mam nawet z kim o tym pogada�, bo wszystko po�wi�ci�em jemu. St�d pomys� jakiego� uzewn�trzniania swoich ci�g�ych my�li, bo ju� przecie� mo�na eksplodowa�.

Kiedy� powiedzia� mi, �e nie pojecha�by raczej z sam� dziewczyn� na jaki� wyjazd, je�eli nie my�la�by o niej w kategoriach partnerki. S� od 3 dni nad morzem. Sprawa jasna. Co mog� jeszcze zrobi�? Jak go utrzyma�?

powiedz jej a potem odpusc bo moze chca byc razem .

Tak, tylko to tykaj�ca bomba. Powiedz i stra� ca�kowicie jego zaufanie.

a nie nachodzi Cie czasem mysl ze juz pora skonczyc walkowac jego temat w glowie i czas isc do przodu a nie stac w miejscu? poznac kogos nowego , a nie ciagle cierpiec?

Jak mam by� szczery, to nie. Wiem, �e by�by to jaki� rzut, a po paru dniach klapa. Cholera, nie umiem przesta� kocha�.

jedni od papieros�w, drudzy od alkoholu, a inni od drugiego cz�owieka si� uzale�niaj�

na dobr� spraw� to ju� przegra�e�,
jest z ni�? nie jest? mo�e ju� jest? mo�e jeszcze nie jest?
pojechali nad morze i si� przesta� interesowa� tob�

nie ulega w�tpliwo�ci, �e dla niego sprawa jest ju� zako�czona, a ty zosta�e� sam!

dokladnie tak, jak napisal linus. Dodam od siebie , ze powinienes sobie znalezc kogos takiego jak Ty . Czyli osobe ktora wlasnie umie kochac bezgranicznie,bo to jest piekne , tyle ze do tanga trzeba dwojga bo jak sam widzisz ciezko tanczy Ci sie samemu w tej sytuacji. Szkoda ,ze Cie nie docenil ,bo jednak w srodowisku LGBT rzadko sie spotyka kogos komu tak zalezy Smile no ale w koncu jest Bi wiec jemu to rybka nie?

Ja te� jestem bi. Tyle, �e mnie to nie rybka. Ciekawe czy by�oby mo�liwe, �e po niej wr�ci�by znowu do zainteresowania mn� albo innym m�czyzn�.

Na pewno jak mu si� znudzi kobieta to poszuka sobie faceta. Czy ciebie? Nie. Ciebie ju� mia�. Poszuka kogo� nowego.
Mo�e by� sytuacja taka, �e Ciebie potraktuje jako poczekalnie. B�dzie szuka� sobie faceta (nowszy model) a do tego czasu b�dzie uprawia� seks z tob�.

On nie wr�ci mentalnie do ciebie.
Przykro mi

nie mozesz zniesc ze ona bedzie go miec a ty nie. Tymczasem powiem ci z doswiadczenia, ze to mija. Miedzy innymi dlatego , ze sie wypala -w sensie emocjonalnym.
Poza tym, po kilku latch on juz nie bedzie wyglal tak super. Zaczniejsz go porownywac z innymi mlodszymi. Facet traci na chlopiecym uroku. W okolicach 30 juz bardzo traci.
A jestesmy wzrokowcami. Wtedy juz sie tak nie czuje zazdrosci. NIe czuje sie ze sie cos traci. Teraz mozes idealizowac, za pare lat to juz nie bedzie mozliwe.
A milosc - mozna kochac na wiele roznych sposobow. I to sie zmienia. Jak dojrzewamy.
Cierpisz przez ego ( pragnienia i leki). Gdyby nie one bys tak nie cierpial.

Nie jest z ni�. Zrobi� to albo ze wzgl�du na mnie, albo przeze mnie. Mo�e nie chcia� mnie skrzywdzi�, a mo�e obawia� si� ewentualnych pyta� otoczenia, gdybym zako�czy� nasz� relacj�. Wiem, �e w naszej relacji nie ma ju� iskry. �e je�eli kocham, to tylko ja. Przez ostatnie 3 tygodnie zdarzy�o nam si� par� razy ze sob� przespa�, rozmawiamy codziennie, planujemy dalsz� znajomo��, ale on nie chce fizycznej blisko�ci ze mn�, nie chce, �ebym si� stara� za bardzo. M�wi, �eby tak spr�bowa�, bo nie by�by w stanie nigdy ujawni� relacji z m�czyzn�, a ukrywa� te� mu coraz ci�ej. Kieruje si� troch� bardziej rozumem ni� sercem. Ja chyba te� nie by�bym w stanie. Przypuszczam, �e uratujemy nasz� dobr� relacj�, co jaki� czas pewnie b�dziemy si� zbli�a�, ale ka�dy z nas musi sobie poszuka� kogo� innego albo zdecydowa� si� na samotno��. Ja bym chcia� to ci�gn�� jak najd�u�ej, bo to id� za uczuciem. Ale te� musz� go szanowa� i nie b�d� do niczego przymusza�. Na razie jest niewiadoma.

Powiem wprost je�eli flirt uje z innymi lud�mi to nie jest wart ciebie pozdrawiam kolegoSmile

Przeskocz do forum:

U�ytkownicy sewisu:

Zarejestrowanych: 12077

Aktualnie zarejestrowanych online (0) :

Go�ci: 3