mick121
Nowicjusz
|
Jestem ciekaw Waszej opinii na ten temat. Po kr�tce opisze swoj� sytuacj�. A wi�c ostatnio zacz��em sobie kogo� szuka�. Za�o�y�em sobie konto na jednym z portali randkowych i zacz��em rozmawia� z lud�mi. Z pierwszym ch�opakiem, kt�ry mnie zainteresowa�, smsowa�em, rozmawia�em przez jakie� dwa miesi�ce zanim si� spotkali�my. By� �wietny, gadali�my o wszystkim i o niczym praktycznie codziennie ca�ymi godzinami. Pierwsze spotkanie odby�o si� na mie�cie, w kawiarni, by�o bardzo udane. Po dw�ch tygodniach spotkali�my si� znowu, tym razem u mnie. Siedzieli�my sobie przy piwie i gaw�dzili�my. Nagle wpad�em na pomys� by w��czy� film, zd��yli�my obejrze� jakie� 5 minut. To by�y najlepsze godziny sp�dzone w moim ��ku  Do trzeciego spotkania nie dosz�o, wystawi� mnie i przesta� si� odzywa�. Kiedy troch� przebola�em t� strat� kontynuowa�em poszukiwania. Z drugim gada�em ok miesi�ca, by�em niepewny ale zgodzi�em si� na spotkanie, najpierw spacer, potem wino u niego w domu. Byli�my podpici i znowu to samo. A potem kac moralny, bo w sumie to �rednio mi odpowiada�. On si� zaanga�owa� a ja musia�em to wszystko jako� odkr�ci�. Aktualnie pojawi� si� kto� trzeci na horyzoncie, ca�kiem interesuj�cy, nied�ugo pierwsze spotkanie i obawiam si� �e znowu do czego� dojdzie z mojej czy z jego inicjatywy a potem b�d� �a�owa�. A co najgorsze, nadal my�l� o tym pierwszym, z nim by�o mi najlepiej. Dla mnie by� najlepszy. Strasznie mi na nim zale�y ale chyba wszystko ju� sko�czone. Troch� si� boje �e przez to ka�dego nast�pnego b�d� odrzuca� bo nie dorastaj� mu do pi�t.
Tu pojawia si� moje pytanie, czy to NORMALNE w naszym �rodowisku, �e zbli�enie nast�puje tak szybko? Czy jest co� nie tak ze mn� i z tymi z kt�rymi si� umawia�em? Dodam oczywi�cie, �e nigdy nie poszed�em na ca�o��.
|
darou
Pocz�tkuj�cy u�ytkownik
|
Zapewniam Ci� mick, �e wszystko z Tob� w porz�dku Ja jestem w podobnej sytuacji. Tylko, �e ja by�em z ch�opakiem w zwi�zku, w kt�ry w�o�y�em ca�e swoje serce. Strasznie si� zaanga�owa�em, no ale on tego nie chcia� co si� p�niej okaza�o i wszystko si� rozpad�o. Te� pocz�tkowo my�la�em, �e nikt nie mo�e mu dor�wna�. Ale to nieprawda. Musisz zrozumie�, �e to on nie zas�uguje na Ciebie, a nie Ty na niego
Co do seksu na pierwszych randkach nigdy nie praktykowa�em
|
dobrzyk
Administrator
|
Brak zgody na seks na pierwszym spotkaniu (a tak�e przynajmniej kilku kolejnych) jest dobrym testem sprawdzaj�cym o co tak naprawd� chodzi ch�opakowi z kt�rym si� spotykasz. Czu�e s��wka, zapewnienia o poszukiwaniu stabilnego zwi�zku bardzo �atwo jest m�wi�. Dlatego, �eby nie zosta� �atwo skrzywdzonym trzeba by� asertywnym i umie� odm�wi� dla w�asnego dobra.
Jest wiele powod�w, �eby powiedzie� NIE. Niekt�re s� bardzo prozaiczne, ale powinny by� akceptowane przez tego, kt�ry zach�ca do stosunku.
Mo�na powiedzie� NIE, bo:
- mo�e to by� po prostu zbyt kr�tka znajomo��,
- kto� mo�e nie by� gotowy/dojrza�y do seksu,
- osoba z kt�r� si� spotykasz nie jest Tobie wystarczaj�co bliska,
- chcesz po prostu poczeka�, a� zwi�zek si� utrwali,
- po prostu masz takie zasady.
Seks nie jest jedyn� form� wyra�ania uczu�, a trudno o prawdziwe uczucie na pierwszej randce. Je�li ju� to, mo�e by� zauroczenie. Dlatego niema potrzeby ulega� uwodzicielskim s��wkom lub wywieranej presji.
Edytowane przez dobrzyk dnia 28-06-2013 17:10 |
mick121
Nowicjusz
|
Dobrzyk, ca�kowicie si� z Tob� zgadzam.
No ale w moim przypadku ja po prostu tego chcia�em, tzn z tym pierwszym ch�opakiem. Przez dwa miesi�ce codziennie rozmawiali�my ca�ymi godzinami. Ju� wtedy wiedzia�em �e jest jaka� wi�, przynajmniej z mojej strony. Pierwsze spotkanie na mie�cie mnie w tym utwierdzi�o, jeszcze bardziej si� przekona�em i chcia�em czego� wi�cej. A na drugim spotkaniu po prostu wszystko wysz�o samo z siebie, oboje tego chcieli�my i by�o �wietnie. Tak jak sobie to wyobra�a�em, czule, delikatnie a nie jakie� perwersyjne je*anie i do widzenia. Du�o rozmawiali�my, nawet jak wyszed� chwil� p�niej ju� dzwoni� a 2-3 p�niej nagle cisza. Co� si� odmieni�o, do tej pory nie rozumiem. A najbardziej brak mi tych rozm�w. Mimo to nie �a�uj� tego 
|
